środa, 11 marca 2015

Nowa Ziemia

Wszyscy choć raz zastanawialiśmy się do czego dojdzie w przyszłości i jak będzie wyglądać świat ,,po wybuchu", katastrofie biologicznej lub chociażby wojnie. Ten temat jest bardzo często podłapywany przez pisarzy i mamy tego na rynku mnóstwo. Więc dlaczego sięgamy po wybraną powieść? Musi nas czymś zaniepokoić no i zaskoczyć. O tym jest Nowa Ziemia autorstwa Juliann Baggott. Można pomyśleć, że cała fabuła będzie do przewidzenia. Garstka ludzi w supernowoczesnym świecie i miliony poturbowanych w gruzach swoich domów. I tak praktycznie jest w każdej tego typu książce. Także i tej. Więc można powiedzieć że różnią się szczegółami..


Ale ta jest inna. Wyróżnia ją zaplanowany wybuch, który sprawia że człowiek stapia się z przedmiotami . Świat jest w ruinie, na pustkowiach mieszkają pyły, ci którzy stopili się z ziemią gruzami i skałami. W lasach czają się bestie, ludzie stopieni ze zwierzętami, a na opuszczanych ulicach grupony składające się z kilkorga ludzi. Świat jest brutalny i pozbawiony złudzeń. Fabuła to jest największy atut tej książki.
Poza tym mamy kopułę i ludzi bez blizn, szram i wtopień, tak zwanych czystych, między innymi Patridge. W tym ciężkim do przełknięcia świecie Presję, która oprócz dziadka nie ma nikogo.
Co łączy tych dwoje? Upór, bunt oraz coś jeszcze - przeszłość.
 Poznajemy mnóstwo postaci. Wszystkie są wielowymiarowe, mają przeszłość ciężką i trudną, teraźniejszość, multum myśli i uczyć i przyszłość, czyli nadzieję na lepsze życie. W tych wszystkich młodych ludziach jest tyle woli walki, psychicznej siły zdobytej przez trudne doświadczenia i chęć zmian.
Czuje się do nich szczerą miłość, albo bezwarunkową nienawiść. Wszystkie wątki są delikatnie splatane. Są spiski, tajemnice i miłość. Całość jest dobrze zbudowana. Postacie są naturalne. Ja odczułam jednak może dwie nieznaczne wady. Po pierwsze pomija się kluczowe kwestie, rzeczy są urwane. Miałam wrażenie, że niedopowiedziane. Również nielogiczne wydawało mi się że człowiek nie stapiał się z ubraniem, krzesłem tylko topił się z długopisem co przeczyło logice.
Po drugie postać Patridge, czyli głównego bohatera, była taka hmm.. nie dopracowana, nijaka. Jego historia piękna i wzruszająca, ale zachowanie nienaturalne i momentami denerwujące. Tak jak inne postacie były głębokie i szczere tak Patridge jakoś nie bardzo mi pasował.
Chciałam jeszcze wzrócić uwagę na układ rozdziałów. Relacja wydarzeń jest 3-osobowa, ale każdy rozdział jest podpisany imieniem postaci i to wokół niej i jej przeżyć skupia się narracja.
Generalnie ciekawa lektura i myślę że sięgnę po kolejne tomy. ( Bo jest to trylogia Świat po wybuchu. Chyba o tym nie wspomniałam. ) Niebanalny i tylko dwie małe uwagi, ale myślę że mimo wszystko warto. Ja nie żałuję. A może tylko ja jestem dziwna i tak naprawdę Patridge jest wspaniałą osobą. O tym musicie już zdecydować sami.

Pozdrawiam ~
Agrin~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz