Żeby cieszyć się piękną wonią można oczywiście użyć świeczek zapachowych lub kadzideł, jednak to właśnie woski zdobyły moje serduszko. Kadzidła zawsze drapały mnie w gardle więc odpadły, świeczki też bardzo lubię, lecz te które miałam nie powalały zapachem, a te ze specjalnie dobranymi nutami zapachowymi maja swoją cenę. Tak wiec zostały woski. Tanie, wydajne o pięknych zapachach.
Użycie wosków jest banalnie proste. Wystarczy połamać wosk i rozłożyć na przeznaczonej do tego podstawce. Zapalić świeczkę i poczekać aż wosk się rozpuści i zacznie uwalniać swój aromat.
Trudniejsza część polega na pozbyciu się zużytego wosku z podstawki. (Wosk się nie wypala, wyparowują tylko olejki eteryczne) Można rozpuszczony wosk zlewać z podstawki. Kiedyś zlewałam metalową formą do świeczek, ale jest to bardzo uciążliwe. Grozi zachlapaniem wszystkiego. Więc nie polecam.
Można wosk zmrozić w zamrażalniku a nastepnie po skurczeniu się wosku i podważeniu powinien odskoczyć. Choć muszę przyznać że mi to nie wychodzi. Tylko raz ładnie odskoczył. W innych wypadkach po prostu tylko się podrapał.
Oraz moja ulubiona metoda czyli użycie silikonowych foremek do babeczek. Dzięki użyciu foremek mamy pewność że są one odporne na wysokie temperatury, a po skończeniu palenia łatwo wyjąć wosk z foremki i dalej przechowywać. Jedynym minusem (albo to tylko moje osobiste odczucie) jest że chyba słabiej pachnie wtedy wosk niż w czasie palenia bezpośrednio na ceramice.
Jeśli jeszcze nie masz kominka to zdecydowanie powinieneś go zakupić. Bardzo polecam. Jest z nimi wiele zabawy. Mój nos nigdy nie był tak szczęśliwy, a ja tak pozytywnie nastawiona i pełna energii.
Pozdrawiam
~kociepelko