piątek, 12 lutego 2016

Szkice #1 Ciri, Rey, Mała Syrenka i takie tam

Ostatni post dodałam 12 stycznia. Równo miesiąc od dziś. Znaczy że postanowienia noworoczne jakie miałam co do bloga, średnio udało mi się spełnić. Dobra, nie tylko te dotyczące bloga. Jest za to coś co udało mi się osiągnąć. Mianowicie rysuję codziennie od 1 stycznia. Według mnie to powód do dumy. Czasami na jeden dzień przypada kilka udanych rysunków. Czasami tylko jakieś bohomazy, a jeśli dopada brak weny twórczej to rysuję nos patrząc w lustro. Bo na nic więcej mnie wtedy nie stać.
Część z nich nie powinna ujrzeć światła dziennego, więc dziś mam kilka bardziej udanych (?) rysunków.



Wspomniane nosy rysowane z lustra. Szkice na szybko. Nie dopracowane. Ale przynajmniej można powiedzieć że żadnego dnia nie opuściłam.


Usta. Chciałam żeby były takie ładne realistyczne, ale nie bardzo to wyszło. Nie jestem z nich zadowolona. Choć w sumie w pewnym momencie przestałam się starać. Poza tym próbowałam rysować w towarzystwie kota - co kończyło się kreskami nie tymi co trzeba, pod kocem, w łóżku, więc kredki walały się gdzieś dookoła mnie, i czasami sięgałam  nie po tą co trzeba. No cóż.

  

Rey razy 2, R2-D2 i BB-8. Narysowane jeszcze na początku stycznia, niedługo po seansie "Przebudzenia mocy". Nie jestem, nigdy nie byłam i pewnie nigdy nie zostanę wielką fanką Gwiezdnych wojen, ale robocik BB-8, jest naprawdę uroczy. A sam film podobał mi się ale bez wielkiego "WOW". Miałam w planach bardziej dokładny rysunek Rey, ale jakoś nie starczyło mi czasu. Więc zostały szkice.


Mała syrenka!! Jedna z moich ulubionych bajek Disneya. Wyszła przyzwoicie. Chociaż chyba lepiej wygląda na żywo. Mimo tego że w realu ma jeszcze bardziej pomarańczową skórę, W sumie nie wiem jak to się stało, że ma taką skórę. Rysuje, rysuje i nagle jakieś bum pomarańcz. Wściekły.
Nie wiem.


Świeżo po skończonej drugiej części Wiedźmina powstała taki sobie fan art. Ciry z Cintry. Kolejne ćwiczenie na rękę. Rysowałam trzymając ołówek za sam koniec i rysując tak jakby bokiem, by kreska powstawała w pewnym sensie losowo, była lekka, szeroka i nierówna. Dając taki "artsystyczny" efekt. Przyjemne ćwiczenie.

Napiszcie mi co sądzicie o moich rysunkach.
Pozdrawiam.
 I wesołych walentynek za 2 dni.
~kociepelko


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz