niedziela, 13 grudnia 2015

Oliver Quin, Molly Hooper, Efie Trinket

Do wigilii zostało 11 dni, a za oknem jesienna pogoda. Wczoraj takie piękne słońce świeciło. Dzisiaj deszcz. A śniegu jak nie było tak nie ma. Jest mi z tego powodu przykro. Czy ktoś widział śnieg? Trafi on w tym roku na Mazowsze? Ale nie otym. Jakis czas temu skonczylam 3 portrety których jeszcze tu nie pokazywałam. Przedstawiają one postacie z serialu. Oraz z filmu.


O RYSUNKU:
 Pierwszy przedstawia Stephena Amella w roli Olivera Quina, czyli głównego bohatera z serialu Arrow.  Warto tu zaznaczyć, że jest to pierwszy portret mężczyzny w mojej kolekcji. I jak widać wyszedł źle. Miałam problem z odwzorowaniem rysów ponieważ na zdjęciu duża część twarzy była w cieniu, a ja jakoś nie potrafilam zróżnicować tych cieni by narysować to tak jak to widziałam. Wiec próbując sobie to uprośćić rozjaśniłam zdjęcie. Skrzydełko nosa z lewej strony mocno się skróciło, oko poleciało za wysoko. Ogólnie budowa twarzy (nie mówiąc juz o podobieństwie bardzo leży) Podoba mi się za to jak wyszła broda. Wyszła całkiem naturalnie. Ogólnie jestem nie zadowolona.
O SERIALU:
Serial jest współczesna ekranizacją komiksu o Zielonej Strzale. Z komiksami mam nie wiele wspólnego za to kiedyś (i w sumie nadal) bardzo lubiłam kreskówki o jego przygodach, dlatego zainteresowałam się tą ekranizacją. Głównym bohaterem jest Oliver Quin milioner. Podczas podroży jachtem zdarza sie katastrofa a Oliver trafia na wyspę, która okazuje się wyspą skazańców. Po 5 latach od katastrofy udaje mu się wrócić do Starling City. Ma teraz jeden cel. Uratować miasto.
Tak ma się fabuła. Pierwsze 2 sezony były bardzo dobre. Miały fajny mroczny klimat. Bohaterowie nie irytowali mnie za mocno icj postępowanie było w porządku. Rzecz inaczej się miała w 3 sezonie gdzie uczucia głownego bohatera i jego rozterki nad sensem życia, miłośćią i ogólną egzystencją przeszły na główny plan. Większość bohaterów mnie irytowała. Jednak końcówka tego sezonu pozytywnie mnie zaskoczyła. Dwa dni temu obejrzałam 1 odcinek 4 sezonu i muszę przyznać że jestem zaciekawiona. Nie jest to  może jakichś geniusz wśród seriali, ale potrafi wciągnąć. Więc w wolnej chwili polecam się tym zainteresować.


Kolejny portret, wykonany kredkami, przedstawia Mooly Hooper czyli jedną z pobocznych bohaterek słynnego serialu Sherlock. Jeśli chodzi o samą postać to jest ona cudowna, urocza i wogóle kochana.
O RYSUNKU:
Sama nie wiem jak to opisać. Teraz jak patrzę na ten rysunek to mam sprzeczne uczucia. Z jednej strony podoba mi się mnogość kolorów na twarzy, te złote jasne miejsca, oraz różowofioletowe cienie. A z drugiej wiem że w planach miałam stworzyć gładką powierzchnię która tutaj nie wyszła. Ogólnie fotografia troszkę zjadła kolory, chociaż i tak mniej niż to robi skaner. Rysy twarzy też troszkę popsułam. Ale chyba nie jest tak źle.

O SERIALU:
 Mówię tu o serialu BBC wyprodukowanym w 2010 roku. Opowiada on o współczesnym Sherlocku, któremu towarzyszy John Watson, lekarz wojskowy i razem rozwiązują oni zagadki. Bardzo ciekawie Benedict Cumberbath kreuje postać Sherlocka, jest bardziej cyniczny, momentami widać w nim szaleństwo. Ogólnie przeniesienie całej historii do współczesności. Odświeżenie starych przygód daje nowe spojrzenie na tą klasykę literatury. Póki co serial liczy 3 sezony po 3 godzinne lub półtoragodzinne odcinki. Kolejny sezon zaczną kręcić na wiosnę 2016, więc jeszcze trochę poczekam.  Ale ta obsada w specjalnym odcinku Sherlock i upiorna panna młoda zaprezentuje się w polskich kinach 7 styczniai i zostanie przeniesiona do wiktoriańskiego Londynu. Kto jeszcze nie widział tego serialu, serdecznie polecam.


O RYSUNKU:
Rysunek przedstawia Elisabeth Banks w roli Efie Trinket z Igrzysk Śmierci. Portret ten zaczęłam w tamtym roku keidy na święta dostałam 72 kredki Derwent. Kiedy zobaczyłam ilość tych kredek od razu pomyślałam o żywych i kolorowych strojach. Niestety po jakimś tygodniu porzuciłam pracę. I wierzcie mi czy nie chciałam ją dokończyć. Tak bardzo ale jakoś się nie składało. W sumie to uważałam ten fragment za bardzo dobry i bałam się postawić kolejnej kreski by wszystkiego nie zepsuć. Więc tak zostawiłam ten portret i myślałam że już nie dokończę, Ale udało się kilka dni po premierze 2 części Kosogłosa dokończyłam. I muszę przyznać że jestem z siebie dumna. Wszystko jest takie udziwnione a przy tym takie delikatne. Wyjątkowo podoba mi się kołnierz, chociaż w oryginale wyglądał nieco inaczej. Fajnie wpasował się w klimat kapitolu. W gryncie rzeczy załamałam się jakoś na włosach i nie potrafiłam ich dokończyć, ale udało się. I chociażby z tego powodu jestem z siebie dumna.


   
O FILMIE: 
W sumie nie mam wiele do powiedzenia. Z kina wyszłam dziwnie pusta. Przed wejściem byłam mega nakręcona na jakieś emocje, ale nic większego nie odczułam. Zabrakło mi tego czegoś. Film dobrze odzwierciedlał książkę. Gra aktorska na dobrym poziomie. Zaskoczenia żadnego nie było, w końcu czytałam książkę. Więc w sumie jeśli komuś książkowe zakończenie odpowiadało to nie będzie miał większych zastrzeżeń. Zabrakło mi za to jakiejś fajnej ścieżki dźwiękowej.
Dajcie znać jak podobają się wam rysunki i czy oglądaliście serial i film.
Buziaki
~kociepelko








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz