wtorek, 20 stycznia 2015

Książka na podstawie gry..

Nie wiem ile takich książek, tudzież serii jest na rynku. Ja znam jedną. I tą wam przedstawię. Mówię o książkowej wersji popularnych gier o Assasinach. Na grach komputerowych się nie znam. Może bym w nie grała gdyby nie brak czasu. Gra Assasin mówi mi nie wiele. Styczności z nią nie miałam, ale zaintrygowała mnie książka. Szczęśliwym zbiegiem okoliczności mój kuzyn ją miał. Zaczynając ją nie byłam przekonana, no ale jak to nie oddam jej nie przeczytanej. Zaczęłam. I strona po stronie, przekonywałam się że nie jest to bezwartościowa lektura. Spodziewałam się oschłej, poważnej narracji najeżonej mnóstwem krwiożerczych opisów. Nie znalazłam tego.



Assasin's Creed
Czarna Bandera
Oliver Bowden

 Główny bohater zarazem narrator Edward Kenway, okazał się bardziej wrażliwy niż bym się spodziewała, przynajmniej na początku. Był on ubogim hodowcą owiec, nieco zbyt pewnym siebie z zawadiackim uśmiechem. Przez co nabawił się wielu wrogów. Na nieszczęście zakochuje się w Caroline, córce bogatego kupca. W tajemnicy biorą ślub. Co dla damskiej części publiki będzie bardzo romantyczne. Niestety rzeczywistość nie jest kolorowa. Zaczynają się problemy finansowe, wtedy Edward postanawia zaciągnąć się na pokład Jej Królewskiej Mości. I wszystko byłoby dobrze gdyby nie to, że nastaje pokój między Hiszpanią a Anglią. Edward zostaje piratem. Zdobywa okręt. Tutaj następuje zmiana w postawie Edwarda. Na lądzie, wrażliwy i szlachetny, zmienia się brutalnego pirata. W pamięci ciągle przywołuje obraz Caroline, ale i to już nie pomaga.


W Edwardzie, tym romantycznym i szlachetnym zakochałam się. Później bardzo mu kibicowałam, ale mój stosunek zmienił się do niego. Akcja płynie wartko, nie wiem na ile zgadza się z grą, aczkolwiek fabuła jest świetnie skonstruowana. Wątki się łączą a mnie ciągle towarzyszyły pytania. Co z Edwardem? Umrze? Nie, no bo jak tak można. A co z jego przyjaciółmi. Znajdzie obserwatorium? Pytań miałam spora, ale zakończeniem jestem usatysfakcjonowana. Książka, na mnie zrobiła spore wrażenie. Wyzwoliła, też lawinę myśli. Długo rozmyślałam o tym czy postąpił słusznie, czy było to zgodne z sumieniem. Czy zabicie tylu niewinnych ludzi miało sens?


W książce znajdziemy też mnóstwo innych osobowości z życia wziętych. Mimo, że czasy się zmieniły, jednak profile psychologiczne pozostały takie same. Barwni i wielowarstwowi bohaterowie wprowadzający w walkę między assasinami i templariuszami. Język jest przystępny. A cała książka napisana jakby w formie długiego listu przedstawiającego historię Edwarda Kenweya. Komu ją przedstawia? Tego już wam nie powiem. Bo jest to tajemnica przyjemna. Przedstawię wam jeszcze zakończenie.

,,Ruszajmy, więc moja droga. Kurs na Londyn”

Pozdrawiam~
Agrin~

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz