U mnie
cały ten tydzień był beznadziejny. Dostałam 3 tróje i 1. Haha... Dostałam jedną walentynkę od wkurzającej koleżanki. I więcej to chyba nic. A no tak... Zaczęłam ferie! Uhu! A po feriach mam całe 2 tygodnie zawalone... Magia po prostu.
Jutro jadę na obiad do babci i zostaję tam na ten tydzień z kuzynkami. (Julka 5 lat Polka 8). Nie ma co. Chciałam wam pokazać moje plany na ferie.
Coś nie do końca stabilnie je ustawiłam i wszystkie runęły na podłogę. Ale zdjęcie wygląda ciekawie prawda?
Trochę tego jest. W jednej jestem w tracie. Jedna jest polecona przez przyjaciółkę. Jedna jest moja. Jedną pragnę przeczytać. Ciekawe czy się wyrobię.
Mam zamiar wziąć się za pastele suche i olejne oraz za akwarele. Ciekawe czy zdążę. Będę też dalej pracować nad sylwetką i chcę zrobić 2 portrety.
Martwa natura którą zaczęłam.
Wybiorę się również do sklepu plastycznego i zacznę pracę na większym formacie niż A4.
Muszę też nadrobić materiał z historii polskiego i niemieckiego. (-,-)
Zacznę ćwiczyć (wątpię).
I skończę jeść słodycze.
Taką walentynką dostałam.
Jeszcze nawiązując do walentynek. To przecież to nic wyjątkowego. To nawet niczego nie upamiętnia. Czy teraz zakochani muszą mieć pretekst by dać sobie prezent. Czy tylko w ten jeden dzień istnieje miłość. A może przez walentynki ludzie próbują przypomnieć sobie jak to było po prosty czuć. Kiedy miłość była szczera. Może my teraz potrzebujemy przypomnienia od świata o miłości. By chociaż na ten jeden dzień zwolnić i przypomnieć sobie o tym że jest coś takiego jak miłość.
A tak na koniec za wczorajszy dzień.Czasem gubimy szczęście, drogę czasem zdrowie albo siebie.
Ale żadna rzecz nie gubi się na zawsze. Wystarczy jej poszukać.
Pozdrawiam
Agrin
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz