piątek, 28 sierpnia 2015

To jest dobra smierc, w koncu ratuje zycie.

Co by było gdyby ktoś postanowił zadecydować o twoim życiu? Gdybyś umarł w wieku 13 lat tylko dlatego że nie wykazałeś się niczym przeciętnym? Czy wyobrażasz sobie żeby rodzice oddali cię na śmierć? Państwo uznało że nie jesteś wystarczająco dobry by utrzymać cię do pełnoletności?
A może to jednak nie jest śmierć. W końcu każda część ciała zostaje utrzymana przy życiu w sterylnych laboratoriach czekając na odpowiednią osobę, która przyjmie twoją rękę, serce a nawet mózg?
  


"Moje życie nigdy nie było wiele warte, jednak teraz statystycznie rzecz ujmując, istnieje o wiele większa szansa na to że gdzieś na świecie jakaś część mnie przyczyni się do wielkości. Wolę byc po części wielkim niż całkowicie bezużytecznym."

Książka którą dziś wam zrecenzuję jest kolejną antyutopią. I jak każda książka z tego gatunku opisuje walkę o przetrwanie, o życie w chorym systemie, oraz możliwość zmian panujących reali. Podzieleni Neal Shusterman Druga Wojna Domowa, zwana również Wojną Moralną toczyła się między Obrońcami Życia a Zwolennikami Wolnego Wyboru. Druga strona konfliktu twierdziła że każda młoda matka ma prawo sama zadecydować o życiu, lub nie życiu swojego dziecka w dowolnym momencie przed przekroczeniem 18 roku życia, pierwsza że życie jest święte i nikt nie ma prawa decydować o jego zakończeniu. W końcu po długich i krwawych walkach podpisano kompromis. Kartę życia, mówiącą że "życie ludzkie jest nienaruszalne od momentu poczęcia aż do wieku lat trzynastych"

"Jednakże pomiędzy trzynastym a osiemnastym rokiem życia
rodzice mogą podjąć decyzję o "aborcji" z mocą wsteczną..
pod warunkiem że życie dziecka formalnie rzecz biorąc się nie zakończy.
Proces, w trakcie którego życie dziecka dobiega końca a mimo to wciąż trwa, nazywany jest podzieleniem.
Podzielenie jest obecnie powszechną i akceptowaną przez społeczeństwo praktyką."


Podzieleni opowiada o 3 nastolatków którzy cudem unikają podzielenia.
Connor, który sprawia rodzicom wiele kłopotów, Risa, wychowanka domu dziecka i Lev dziesięciorodny wychowany w religijnej rodzinie uważa swoje podzielenie za błogosławieństwo.
Dużym plusem książki jest sam zamysł. Ta okrutna wizja świata mocno do mnie przemówiła. Książka skłania do refleksji nad samą śmiercią, nad bogiem i niepodzielnością albo wogóle istnieniem duszy. Naszpikowana mądrymi sentencjami a całość podana z dużą ilością akcji wciąż pchającymi się do przodu wątkami. Fabuła jest dopracowana, wszystkie wątki przyjemnie się łączą, tworzą klimat powieści.

"Dostałem od niego jedynie prawy płat skroniowy. To zaledwie jedna z ośmiu części kory mózgowej, więc w siedmiu ósmych jestem sobą a w jednej ósmej nim."

Książka podzielona jest na 7 części poprzedzonych, wprowadzeniem w formie cytatu. A te na rozdziały opatrzone imionami bohaterów. I to chyba najbardziej mi się podobało. Poznajemy historie naprzemiennie z różnych punktów widzenia. A również osób postronnych takich jak Admirał lub nieznany nam Właściciel Lombardu . Narracja 3-osobowa poprowadzona po prostu genialnie, język bardzo przystępny i ta nieustająca akcja pozwalają na wczucie się w klimat, poznanie dogłębnie tego świata i zamykają cię w nim szczelnie. Z tych powodów książkę czyta się bardzo szybko. Nie można się od niej oderwać.



"Człowiek nie otrzymuje duszy, dopóki ktoś nie obdarzy go miłością."

Książka ukazuje też obojętność człowieka względem człowieka. Pokazuje jego najgorsze cechy takie jak chciwość i samolubność. W końcu jak można podzielić nic nikomu winnego człowieka tylko po to by odzyskać z niego części. Traktowanie go przedmiotowo jako fragmenty, nie jako całość. Obojętność rodziców! Którzy przez 13 lat opiekują troszczą i kochają a następnie przestają?

"Picasso musiał udowodnić światu że umie malować normalnie zanim zaczął malować jedno i drugie oko po tej samej stronie (...) Widzisz jeśli malujesz źle bo tylko na tyle cię stać to jesteś po prostu tępą dzidą. Ale jeżeli robisz to, ponieważ tego chcesz, wtedy jesteś artystą."

Cały moment podzielenia jest owiany tajemnicą, ośrodki donacyjne o których się nie mówi aż do pewnej sceny. Słyszałam o niej że jest wstrząsająca, poruszająca. Czytałam że na wielu osobach zrobila tak duże wrażenie że musieli odłożyć książkę i na spokojnie ptzetrawić tę scenę. Ja sama tego nie odczułam. Ona dobrze ukazała sam moment podzielenia, ale jakoś nie wzbudziła we mnie kontrowersji ani nic takiego. Liczyłam że będzie bardziej mroczna. Ostrzejsza?
Ogólnie książka fajnie pokazała całą ideę podzielenia, ale czegoś mi zabrakło, może właśnie jakiejś ostrzejszej sceny, bardziej brutalnej. Może mimo wszystko była dla mnie za lekka?
Polecam ją mimo tego jednego minusika bo historia jest bardzo wciągająca a bohaterów bardzo polubiłam. Byli dobrze wykreowani, każdy był inny oraz wszyscy wyewoluowali. Zmienili się. Byli charyzmatyczni i ciekawi.

Moja ocena: 7/10
Tytuł oryginalny: Unwind
Rok wydania: 2012
Wydawnictwo: Papierowy księżyc
Tłumaczenie: Łukasz Dunajski
Liczba stron: 444

Polecam i pozdrawiam
~kociepelko

wtorek, 18 sierpnia 2015

Jak przetrwać w szpitalu i nie zwariować

Nie mam zbytnio weny do pisania. Poprzedni tydzień spędziłam w szpitalu i nigdy nie pomyślałabym że można się tak zmęczyć leżeniem, siedzeniem i chodzeniem w kółko po oddziale. Z całego pobytu najciekawsze i o dziwo najprzyjemniejsze były badania, które jakoś urozmaicały rutynę. O tym co w szpitalach się dzieje i wszystkich nonsensach chyba nie trzeba pisać. Pytanie jak przetrwać i nie umrzeć ze znudzenia.
1. Nie zakładaj że wyjdziesz tego i tego dnia, w tym wypadku nie warto wierzyć lekarzom.
Poszłam w piątek po pierwszych badaniach, lekarz stwierdził że wystarczy obserwacja i w poniedziałek wyjdę do domu. Dwa dni jakoś przeboleję. W poniedziałek miałam mieć konsultację neurologiczną i wyjść do domu, ale kochana pani doktor się nie zjawiła. Obiecano że przyjdzie w wtorek i już wyjdę. Owszem wyszłam w czwartek bo kochana neurolog zleciła EEG i tomografię, pierwszy raz się zdarzyło że szpital bez żadnych wskazań sam zlecił dodatkowe badania.


2. Walcz o swoje i pilnuj lekarzy. Czyli znowu nie ufaj!
Ja jako 15-latka sama walczyć nie mogę ale gdyby nie mój tata który na izbę przyjęć mnie przywiózł, a następnie po 2-godzinnym czekaniu uprzejmie zapytał lekarkę "kiedy", dalej bym tam siedziała. Pani doktor stwierdziła równie uprzejmie "Moment. Ola, Ola.. Nie ma jej tutaj. Pielęgniarka widocznie zapomniała przynieść dokumenty, dobrze że pan zapytał."
3.Czytaj!
Muszę przyznać że przez pierwsze 3 dni, czytanie nie szło mi wcale, jednak następnie w 2 przeczytałam pół książki, którą a propos już skończyłam. (Zbieram myśli na recenzję.) To pozwala się rozluźnić i uspokoić no i umila czas.


4. Słuchaj muzyki.
Nie ważne na jakim oddziale jesteś, wszędzie są niepokojące dźwięki, warto się od nich odciąć, a nie znam lepszego sposobu.



5.Kabaret
Mnie wielce pomógł kabaret, przez te całe 5 dni naoglądałam się skeczy. Częściowo na TVP Rozrywka (telewizja na pediatrii była za darmo) częściowo przez internet.
6. Wyżyj się artystycznie.
Sama bym nie pomyślała, że w szpitalu jest tak twórcza aura. Rysowałam sporo. Więcej niż jak jestem w domu, a rysowanie to mój sprawdzony sposób na stres.

7. Ostatnia rada.
Warto mieć trochę suchego prowiantu. Ciastka ciasteczka, owoce, bardzo się w szpitalu przydają. Bo niektórych posiłków na prawdę nie sposób zjeść. W szpitalu coś albo jest bez smaku, i wtedy jeszcze da się to zjeść, albo jest tak obrzydliwe, że nie da się wcisnąć bo żołądek się buntuje. Warto wziąć ze sobą trochę soli i pieprzu, w niektórych wypadkach pomaga.
To na tyle jeśli chodzi o moje rady. Wróciłam do domu i jestem tak szczęśliwa. W końcu się mogę wyspać bo w szpitalu nijak mi to nie wychodziło.
Pozdrawiam i nikomu nie życzę
~kociepełko

wtorek, 4 sierpnia 2015

Intuos Pen & Touch - pierwsze spojrzenie

Byłam mega podekscytowana, bo o tablecie marzyłam ponad rok i dosłownie nie mogłam się doczekać. Nie przespałam nawet całej nocy i od 7 czekałam na kuriera, który swoją drogą przyszedł dopiero o 18:00. Model który zamówiłam to Intuos Pen & Touch S firmy Wacom. Zamawiałam go ze sklepu firmowego klik. Dodatkowo otrzymałam 2 programy graficzne Art Rage Studio i Autodesk Sketchbook Expres.


Po otrzymaniu paczki i otworzeniu jej zaczęła się najtrudniejsza dla mnie część, czyli instalacja sterowników oraz oprogramowania. W instrukcji było napisane że przy Windows 8 wystarczy podpiąć tablet i on sam powinien pobrać potrzebne pliki. W rzeczywistości nie było tak łatwo i kiedy myślałam, że będę mogła już go odpalić wyskakiwały różne okienka, przez które moje słabe mało informatyczne serduszko dostawało palpitacji. Dodatkowo doszły wszystkie licencje, ale ostatecznie się udało. Ale po kolei.
Tablet graficzny to urządzenie, ułatwiające pracę z programami graficznymi, pozwala na dokładniejsze zaznaczanie, lub korekcję zdjęć. Służy również do digital paintingu czyli rysunku cyfrowego. Możemy go też używać w zamian za zwykłą myszkę.
Tablet graficzny składa się z panelu oraz piórka (rysika). W zależności od modelu różnią się rozmiarem, ilością przycisków szybkiego dostępu czułością na nacisk oraz na kąt nachylenia. Panel roboczy jest odwzorowaniem ekranu, ruch piórka zostaje przeniesiony na ekran.

Od lat prym w tej dziedzinie wiedzie firma Wacom. Mój tablet to Intuos Pen & Touch Small. Czyli najmniejszy z nich wszystkich. Posiada 1024 poziomy nacisku, czyli nie jest jakiś mocno czuły, ale pozwala na odwzorowanie naturalnego nacisku. Co mnie zaskoczyło jest bardzo lekki. Trzyma się go w ręku i ma się wrażenie że to po prostu zeszyt. (Jest dużo lżejszy od mojego obecnego szkicownika.) Jest też cieńszy niż to przewidziałam i z początku trochę się bałam że go zaraz zarysuję albo nie wiem coś odłamię, ale nie. Jest w porządku.


Jest srebrno-czarny, a obszar roboczy na tablecie wyznaczają 4 małe kropeczki, bałam się że to będzie utrudniać pracę, ale w sumie i tak patrzy się na ekran, więc nie robi to różnicy. Z przycisków szybkiego dostępu znajdujących się na górze, na razie nie korzystam, ale chyba jednak wolałabym gdyby znajdowały się po bokach, takie rozmieszczenie jak np.: w Intuos Pro jest bardziej praktyczne. Z tyłu ma 4 antypoślizgowe punkty uniemożliwiające suwanie po biurku. Na górze znajduje się niebieskie miejsce na rysik. Bałam się że nie będę się umiała przestawić się a te piórko bo zazwyczaj rysuję ołówkiem, a nawet piszę cienkim długopisem, bo grubymi jest mi nie wygodnie, ale jednak jest w porządku, albo i lepiej.


Rysik posiada 2 końcówki piszącą oraz z tyłu wymazującą oraz 2 przyciski szybkiego dostępu.
Tablet podłącza się do laptopa za pomocą kabla USB albo dokupionego modułu Wireless, pozwalającego na wyłapanie tabletu za pomocą WiFi .
Po podłączeniu tabletu do komputera trzeba pobrać sterowniki ze strony producenta. Muszę przyznać że ja nie mogłam się połapać mimo że przy Windows 8 powinny pobrać się automatycznie. Do tego modelu tableta można pobrać 2 programy - Autodesk Sketchbook Expres i Artrage 3 Studio. Na temat programów wypowiem się może kiedy indziej, na razie nie bardzo je ogarniam.



Zaczęłam od dobrego starego Gimpa, czyli programu który mam i który ogarniam, ale jak się okazało, oprócz kursora tablet nie obsługuje, ani nacisku, ani gumki z drugiej strony, ani przycisków szybkiego przełączania. W chwili obecnej udało mi się to już po ustawiać.
Z początku miałam problemy z ruszaniem rysikiem, ale idzie mi już coraz lepiej. Nie potrafię jeszcze do końca ogarnąć jak zrobić ten efekt który mam w głowie. I na razie siła nacisku jedynie przeszkadza. Ale próbuję dalej. Mam za sobą parę szkiców. Próbę narysowania portretu. Także nie jest źle. Gotowe rysunki przedstawię niebawem.
Całuski :*
~kociepełko